Wakacje idą, czuć w powietrzu sezon ogórkowy w mediach.
Żartuję, sezon ogórkowy jest zawsze. I wyjaśnię wam dlaczego stare kontra nove*, i dlaczego gardłowanie, rozgrzewanie dyskusji i temu podobne sprawy nic nie dają.
Na początek - dlaczego sezon na nijakie wiadomości trwa wiecznie? Bo osobom które są odpowiedzialne za wybór i kierowanie wiadomości to odbiorców nie zależy na wiadomościach. Zauważyliście jak nie mówią już "wiadomości" tylko "newsy"? Być może nawet zapomnieli czym są wiadomości. Prawdopodobne ze dostąpili prania mózgu i liczy się to co będzie miało klikalność, cytowalność, pojawialność się w innych mediach, słupkowalność w okresie 24 godzin. Zamiast analizy wydarzeń 5 ostatnich dni, 4 tygodni mamy codziennie "świeżynkę" która nie jest powiązana ani z dniem poprzednim ani nie rzutuje na kolejne dni.
Case Katarzyny W., matki o śliskich dłoniach. Oprócz newsów o niej i okolicznościach pojawiały się informacje o innych matkach i martwych dzieciach. Ba, doczekaliśmy się odkrycia tożsamości wcześniej niezidentyfikowanego dziecka znalezionego w stawie w Cieszynie. I na tym się skończyło. Dostawaliśmy kolejne porcje z tej samej rzeczy, wielokrotnie powielone, nieznacznie zmienione i bez refleksji.
A na czym powinna polegać refleksja? Na zimnej krwi, na próbie analizowania tego co się dzieje z polską pomocą społeczną, z instytucjami które powinny pomagać/do których matki mogłyby się zwrócić. I wszystkich rzeczach które wydają się być na orbicie a tak naprawdę są sednem sprawy. Czy martwy noworodek wpływa na twoje życie? Jeśli nie jest twój to raczej nie. Ale wiecie co może wpłynąć? Opieka państwa nad wam lub jej brak. Sprawność policji, o tym jak matki mogą być spokojnie o miejsce w przedszkolu. O łatwość w dostępie do pomocy psychologicznej.
Czyli zamiast "Katarzyna W. patrzyła w oczy fotoreporterom" powinno być "Dlaczego pracownicy społeczni nie mają możliwości dokładnej kontroli czy dzieci w domu to rzeczywiście dzieci osoby która wystąpiła z wnioskiem o dofinansowanie".
Case numer 2 czyli Sandra i jej wyjazd za granice. I znowu mamy nijaki tekst, nijaki wywiad i tyle. Czego brakuje? Chwili zastanowienia dlaczego ludziom może być źle, dlaczego pewne mechanizmy w państwie powodują że zatrudnienie na etat jest nieopłacalne. Dlaczego w XXI wieku praca etatowa związana z określonymi godzinami pracy i miejscem jej wykonywania jest dla niektórych zawodów przeżytkiem i przeszkodą. I tak dalej i tak dalej.
Ale teraz clou sprawy: Bo nie ma tego komu robić. Nie napisze wam o tym Wyborcza która sama pozwalniała fotografów i rozpisała konkurs dla młodych wilczków z propozycją "być może przyszłej współpracy". Nie napisze o tej sprawie osoba która jest właśnie taką Sandrą, niezbyt rozgarnięta osobą której brakuje umiejętności i czasu na spojrzenia z dystansem, połączenia kilku faktów i możliwością rozmowy oraz drążenia sprawy zamiast wysyłania gotowca z pytaniami do wypełnienia bo termin na newsa się zbliża.
Bo to tym starym się wydaje że tak działa internet i tego chcą ludzie. Osoby związane ze starymi mediami uważają swoich odbiorców za idiotów i uważają że dla takich osób trzeba tworzyć coś co teraz nazywa się "contentem" a kiedyś było "zawartością merytoryczną". Bo trzeba walczyć o słupek bo to gwarantuje ładne wyniki do pokazania reklamodawcom, autorowi chroni dupę przed wydawca że ludzie wchodzą i patrzą na te reklamy. Jak to się teraz mawia? Monetyzacja?
Relacja nadawca-odbiorca zmieniła się w relacje nadawca-monetyzacja a "odbiorca" jest jedynie narzędziem. Tym młotkiem co uderza i robi pieniążki.
Stąd, moim zdaniem, te odpływy czytelników, prenumeratorów. Bo przestali być ludźmi dla których te rzeczy się robiło. Ale oni nie zginęli, i być może czytają/przeglądają Pudelka, WP czy Onet. Ale nowocześnie "prenumerują" analityków. Takich którzy napiszą o powiązaniu nowych przepisów o bezrobotnych, systemu eWUŚ i walki o fajniejsze wskaźniki dla rządu. Tacy którzy przejrzą wiadomości nie po tagach (newsy o Katarzynie W. miały na przykład tag "fakt"), ale informacjach w nich zawartych. Tacy którzy będą w stanie powiedzieć że dwa tygodnie temu ktoś mówił coś takiego a pół roku temu mówił zupełnie coś innego. A nie tacy którzy wyśmieją Słowaków za zabawne przepisy o obowiązku zgłoszenia zagranicznego wyjazdu nie wspominając o tym że u nas takie prawo również istnieje. Czyli zamiast tworzyć "klikalny content" stworzą absorbujący artykuł. I to bez szkody dla cennej "ilości wyświetleń".
* używam słowa nove zamiast nowe ponieważ w obecnej sytuacji nie ma "nowych mediów" są tylko nove metody ich wykorzystania bo obu stronach komunikatu.